14 sty 2023

772. Acedia

NSFW 18+

          ◀ Poprzedni odcinek z serii                                                    Następny odcinek z serii

Flashbacki: #425 Belfegor

Dante - Boska Komedia, Pieśń XIII

Jeszcze się Nessus do drugiego brzegu
Niedostał, gdyśmy wstąpili do lasu,
Którego żadna nie znaczyła ścieżka.
Liść nie zielony, jeno ciemnej barwy;
Gałąź nie gładka, lecz splątana w sęki;
Zamiast owoców — kolce jadu pełne! —
Dzikie zwierzęta, co ze wstrętem biegą
Od miejsc uprawnych, nie znają zarośli
Między Ceciną i między Corneto
I równie gęstych i równie okropnych.
Tu wiją gniazda Harpije ohydne,
Które ze Strofad Trojanów wygnały,
Ze smutną przyszłych nieszczęść przepowiednią.
Szerokie skrzydła, ludzkie mają twarze,
Szponiaste łapy, a w pierzu brzuszyska,
I dziwnie jęczą siedząc na tych drzewach.
 W tem dobry Mistrz mój: „Nim pójdziemy dalej,
Wiedz, że stanąłeś już w drugim zakresie,
I w nim zostaniesz, aż póki nie dojdziesz
Do miejsca, kędy są straszliwe piaski.


Patrzajże dobrze, a obaczysz pewnie
Rzeczy, co prawdzie słów moich przyświadczą.
Ze wszech stron jęki słyszałem boleśne,
A nie widziałem ktoby je wydawał: —
Stanąłem tedy zupełnie zbłąkany.
Sądzę, że Mistrz mój sądził, że sądziłem,
Iż owe głosy wydawał tłum ludzi
W gęstwie gałęzi ukrytej przed nami.
Rzecze więc do mnie: „Jeżeli odłamiesz
Gałązkę jaką z któregobądź drzewa, —
Myśli twe całkiem okażą się błędne;“
Naonczas nieco wyciągając rękę,
Gałązkę z ciernia wielkiego zerwałem...
W tem pień zajęknął: „Za co mnie rozdzierasz?“
I zaraz czarną okrył się posoką,
I znowu jęknął: „Za co mnie ćwiertujesz?
Nie maszli w sobie litości uczucia?
Byliśmy ludźmi, — dziś jesteśmy drzewa;
Przecież twa ręka więcejby powinna
Być litościwą, gdyby dusze nasze
Duszami były nawet podłych gadów.“


(...)

Naonczas Mistrz mój ujął mnie zą rękę
I wiódł do krzaka, co krwawemi rany
Jęczał na męki próżno mu zadane.
„Jakóbie, mówił, da Santa Andrea,
Cóż ci ztąd przyszło, żeś sobie kryjówkę
Uczynił ze mnie? I cóżem ja winien,
Że życie twoje było zbrodni pełne?“
A Mistrz, stanąwszy nad nim niewzruszony,
Rzecze: „Kim byłeś? że tylu ranami
Ziejesz z krwią razem tak żałośne słowa?“
A on nam: „Dusze, któreście tu przyszły
Patrzeć na moję niesłuszną męczarnię,
Co liście moje odemnie oddarła,
Do stóp smętnego zgarnijcie je krzaku.
Jestem ja z miasta, które na Chrzciciela
Zmieniło swego pierwszego patrona,
Za co on zawsze zgubną sztuką swoją
Zasmucać będzie to niestałe miasto.
A przecież, gdyby nad mostem przez Arno
Nie były dotąd widne szczątki jego
Napróżno pewnie podjęliby prace
Obywatele, co dźwigali miasto
Z popiołów, które zostawił Atylla.
Jam sobie z domu zrobił szubienicę.“

 

Przydatne artykuły na Wiki:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz