21 sty 2023

787. Złe Doły

   NSFW 18+  

          ◀ Poprzedni odcinek z serii                                                    Następny odcinek z serii

Dante - Boska Komedia, Pieśń XXI

Dół 5

Z jednego mostu prześliśmy na drugi,
I na szczyt jego wstąpiwszy, stanęli,
By Malebolgi nową rozpadlinę
I jęki nowe, bezpłodne oglądać;
I obaczyłem dół ten dziwnie mroczny!
Jak w Arsenale u Wenecjanów
Zimą wre lepka smoła, przeznaczona
Na smarowanie popsutych okrętów,
Co już nie mogą pływać, a natomiast
Ten stawia nowy, ów dychtuje boki
Temu, co liczne odbył już podróże,
Ten sprawia sztabę, ów rufę okrętu,
Ten wiosła robi, a ów liny kręci,
Ten żagle wielkie albo mniejsze łata; —
Tak i w tym dole, — nie siłą płomieni,
Lecz z bożej mocy, wrzała smoła gęsta,
Ze wszech stron jego oblepiając ściany.
Patrzałem na nią lecz nic niewidziałem

Prócz bąbli wrzenia, i jak wszystka ona
To się wzdymała, to znów osiadała. —
Kiedy tak w głębię wpatruję się pilnie,
Wódz mój zawołał na mnie: „Strzeż się! strzeż się!“
Ciągnąc ku sobie z miejsca, kędy stałem.
Jam się obrócił, jak ten komu pilno
Ujrzeć od czego uciekać powinien,
I komu nagły strach męztwo wyziębi,
Że chociaż patrzy, ucieczki niezwleka;
I w tyle djabła ujrzałem czarnego,
Który po skale biegąc, ku nam dążył.
O jakże dzika była postać jego!
Jakże mi srogim zdał się w ruchach swoich,
Na lotnych stopach, z rozwartemi skrzydły!
Na jego ostrem rozwartem ramieniu
Obiema udy zwisał potępieniec,
A on szponami trzymał stopy jego,
I z wierzchu mostu naszego zawołał!
„Oto jednego macie, Malebranchi
Z grona starszyzny miasta Świętej Zity;
Pchnijcie go na dno, a ja wrócę jeszcze
Do kraju, w którym podobnych mu pełno.
Tam z nich przedajny każdy, prócz Benturo
Tam ci za pieniądz nie na tak przerobią.“ —
Cisnął go nadół, i po twardej skale
Zawrócił nazad, a nigdy złodzieja
Spuszczony brytan nieścigał tak chyżo. —
A potępieniec pogrążył się w smole

I wykręcony na wierzch się wynurzył:
Ale pod mostem kryjący się djabli
Wrzasli: „Tu niemasz Świętęgo oblicza.
Inaczej tutaj niż w Serchjo pływają!
Jeżeli więc naszych niechcesz znać pazurów.
Nie waż się na wierzch wyglądać ze smoły.“
Potem weń więcej sta haków utkwili,
Mówiąc: „Tu musisz pląsać już w ukryciu,
Abyś, gdy możesz, tajnie zdzierstwa czynił.“ —
Podobnie swoim podwładnym kucharze
Każą, by mięso na wierzch nie spływało,
Do wnętrza kotła, pchać je widełkami.

(...)

Wszyscy z pod mostu djabli wylecieli
I wszystkie haki ku niemu zwrócili.

(...)

A jeden rzecze drugiemu: „Chcesz może,
Żebym go w kuper połechtał tym hakiem?“
— „Tak! zawołali, wpakuj mu go dobrze!“
Ale ów djabeł, co z Mistrzem rozmawiał.
Szybko się ku nim obrócił i rzecze:
Scarmiglione! powoli, powoli!“
A potem do nas: „Dalej niemożecie
Iść po tej skale, bo sklepienie szóste
Całkiem zwalone leży w głębi dołu.
Lecz jeśli dalej iść sobie życzycie,
Ruszajcie przez to urwisko; — w pobliżu
Inny most leży, po którym przejdziecie.
Później niż teraz pięcią godzinami,
Wczoraj lat tysiąc dwieście i sześćdziesiąt
Sześć się spełniło, jak droga runęła.

(...)

Imiona dziesięciu djabłów tak zwykle wykładają, zgodnie z objaśnieniami Landino: 1) Alichino (qui alios inclinat), pochylający, naginający drugich. 2) Calcabrina, depczący rosę, t. j. łaskę boską. 3) Cagnazzo, pies złośliwy. 4) Barbariccia mający najeżoną brodę. 5) Libicocco, — gorąca żądza. 6) Draghignazzo, — jad smoczy. 7) Ciriatho Sannuto, — zęby wieprza, odyńca. 8) Farfarello, — szarlatan. g) Graffiacane, — pies drapieżny. 10) Rubicante — płomieniem się palący, płomienny.

Dante - Boska Komedia, Pieśń XXIII

Dół 6

Tam farbowanych znaleźliśmy ludzi,
Którzy szli płacząc, wolnym bardzo krokiem,
A postać mieli znękaną, znużoną,
Na głowach mieli spuszczone na oczy
Wielkie kaptury, podobnego kroju
Jakie dla mnichów w Kolonji robią;
Zewnątrz złocone, że aż oczy razą,
Wewnątrz z ołowiu, a ciężkie do tyla,
Że te kaptury, które Frydryk wkładał,
W ich porównaniu słomą by się zdały.
O, jakże ciężka na wieczność ta szata! —
Razem z duchami zwróciwszy się w lewo,
Szliśmy uważni na ich smętne jęki,
Lecz lud ten, ciężkiem znużony brzemieniem,
Szedł tak powolnie, że za każdem krokiem
Mieliśmy ciągle towarzystwo nowe.
Więc ja do Mistrza: Obróć oczy w koło
I kogokolwiek chciej, idąc, wyszukać,
Coby z imienia, lub czynów był znany.
A w tem, toskańską zasłyszawszy mowę,
Jeden z tych duchów za nami zawołał: —
„Wstrzymajcie stopy, wy, którzy tak spiesznie
Przez zamroczone biegniecie powietrze;
U mnie dostaniesz może czego żądasz.“ —
Więc Wódz mój do mnie zwrócił się i rzecze:
„Zaczekaj nieco, a potem idź dalej
Krok swój miarkując wedle jego chodu.“ —
Stanąłem tedy i dwóch obaczyłem
Co wzrokiem wielki pośpiech wyrażali
Być razem ze mną; lecz ciężkie ich brzemie
I droga ciasna, chód ich opóźniały; —
Gdy przyszli ku mnie, czas jakiś z ukosa
Patrzali na mnie, nie mówiąc ni słowa,
(...)

Dante - Boska Komedia, Pieśń XXIV

Dół 7


Zeszliśmy tedy ku końcowi mostu,
Kędy do wału ósmego przytyka,
Ztąd się głąb' dołu przedemną rozwarła. —
W jej wnętrzu kupę ujrzałem straszliwą
Wężów, tak różnych kształtów i rodzajów,
Że na wspomnienie krew się w żyłach ścina.
Niech się Libijska nie chełpi pustynia,
Że płodzi żmije, hydry i padalce,
I skorpiony i dwugłowe węże,
Bo nigdy tyla i złości i jadu,
Nie miała w sobie z Etiopją razem
I z tym, co leży nad Czerwonem morzem.
Między tą srogą i ohydną ciżbą
Pędzili ludzie nadzy, przerażeni,
Napotkać żadnej nie mogąc nadzieji
Ni dziury jakiej, ni heliotropu.
Ręce ich na tył związane wężami,
Które przez biorda wytknąwszy ogony,
I głowy, węzłem plączą się na przodzie.
Oto w jednego, co stał z naszej strony,
Wąż jakiś wpił się i tam go ukąsił,
Gdzie szyja w jedno wiąże się z barkami,
Nie takbyś prędko o lub i nakreślił,
Jak ten się zajął, zgorzał, i na ziemię
Zwalił się, w popiół zamieniony cały,
A gdy na ziemi leżał już zniszczony,
Znowu sam przez się popiół się zgromadził,
I znowu powstał w tej samej postaci. —
Tak właśnie wielcy mędrcy powiadają,
Że Feniks, kiedy piąty wiek dożywa,
Umiera, potem odradza się znowu.

Dante - Boska Komedia, Pieśń XXVI

Dół 8

Tak wielkiem mnóstwem płomieni połyskał
Cały dół ósmy, jak się przeświadczyłem,
Gdym stanął w miejscu, zkąd dno było widne.
Jak ten, którego pomściły niedźwiedzie,
Wóz Eljasza widział znikający,
A kiedy konie wzbity się ku niebu,
I gdy za niemi niemógł śledzić okiem,
Nic już niewidział więcej prócz płomienia,
Który się w górę jak obłok unosił;
Tak w głębi dołu pełgały płomienie,
Każdy z osobna, nie wydając wcale,
Że w łonie swojem grzesznika ukrywa.
Patrzałem z mostu, tak naprzód podany,
Że gdybym ręką nie chwycił się skały,
Spadłbym do dołu, nie będąc popchnięty,
A Wódz mój, widząc natężenie moje,
Rzekł: „Wewnątrz ogni ukryte są duchy,
Każdy spowity tym, który go pali.“ —


Referencje:
??? - Inferno Canto 21 verses 50-51
Gustave Doré - Canto XXIII
William Blake - XXIV Złodzieje
Gustave Doré - Canto XXIV
Vincent of Beauvais - Draconcopede
Bartolomeo Pinelli - Thieves being tortured by snakes in the 8th circle of Hell
Inferno Canto 26 verses 46-49

Przydatne artykuły na Wiki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz